Dostałeś od Boga zadanie wprowadzenia w kościele nowego wymiaru
przywództwa, skąd czerpałeś wzory?

 

Kościół objąłem w 1984r i wtedy było w Polsce bardzo niewiele szkoleń z
przywództwa. Uczyłem się z Biblii oraz poprzez obserwację. Nawiązaliśmy
współpracę, relacje z kościołami, ruchami z zagranicy, które przeszły drogę
przemian u siebie. Mogłem odwiedzać ich, oni przyjeżdżali do nas i w ten sposób
uczyłem się ja i cały kościół.

Z Biblii jasno wynika, że przywódca powinien być wzorem dla innych, przykładem
do naśladowania. Duchowe przywództwo to także charakter i zaangażowanie w
służbę. W 1 Liście do Tymoteusza 4.12 czytamy: Niechaj cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku; ale bądź dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości. Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania, napominania, nauki.

 

O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich.
Nauka przywództwa w kościele możliwa jest w bliskiej relacji. Spędzałem z
liderami dużo czasu na cotygodniowych wspólnych spotkaniach i potem -indywidualnych. W przywództwo biblijne wpisane jest ojcostwo.

 

 

Cała natura Bożego Królestwa jest naturą ojcostwa.

Z mojego doświadczenia wiem, że nie programy szkoleniowe,

ale relacje ojciec – syn tworzą przywódców.

 

 

 

Siadasz z małą grupą ludzi, gadasz, dajesz siebie… To jest najlepsza droga tworzenia i odbudowania przywództwa. Szkolenie tysiąca osób nie da nam w efekcie tysiąca przywódców – w to nie wierzę. W małych grupach następuje to bardzo szybko. Zaangażowani liderzy mają swoich uczniów, którzy przygotowują następnych i doświadczamy efektu pomnożenia.

 

Liderami bardziej się rodzimy, czy się nimi stajemy w procesie uczenia?

 

Osobiście większy nacisk kładę na uczenie się umiejętności przewodzenia niż obdarowania. Trzeba również powiedzieć, że są różne modele przywództwa.Wierzę, że dobre i silne przywództwo daje poczucie bezpieczeństwa wspólnocie.

 

Jestem jednak za silnym grupowym przywództwem.

 

Model silnego przywództwa opartego na działaniu wybitnych jednostek, według mnie, wyczerpuje się.

 

Gdy silny lider ma wizję, której wszyscy się podporządkowują i dla niej pracują, to z
czasem ludzie czują się zmęczeni, wyczerpani, rozczarowani. Wycofują się.

 

Natomiast lider, który zaszczepia w innych wizję i pasję, i one stają się ich
własnością, zaczyna widzieć, że ludzie mają energię do rozwijania wizji i służenia
jej. To jest właściwy wzór.

W kościele uczenie się odgrywa większą rolę niż obdarowanie. Jezus wybierał ludzi, był z nimi, uczył przygotowywał. Naturalni liderzy, jeśli nie rozwijają swoich umiejętności przywódczych, padają. Sam charyzmat przywódczy może powodować wykształcenie się stylu autokratycznego, dominującego. To z czasem rodzi różne problemy i wyzwania.

 

O jakie umiejętności, cechy charakteru powinien zabiegać lider?

 

Powtórzę: pokora, ojcostwo, służenie – to kluczowe dla przywództwa. Dla
ludzkiego myślenia jest to trudne, uznajemy to za słabość. W świecie władza jest
dla mnie, w Królestwie Bożym ma inne znaczenie. Jestem tylko przekaźnikiem
Bożej władzy. Rządy nie są nasze , to są Boże rządy. Uniżony i pokorny lider w
chwili krytyki, jest skłonny przysłuchiwać się temu, co Pan Bóg chce go teraz uczyć.
Uczenie się jest podstawowym elementem ścieżki wzrostu lidera.

 

 

Jakie są najtrudniejsze momenty służby i jak sobie wtedy radzić?

 

Kościół był i jest w wielkiej walce duchowej. Najbardziej zagrażają nam podziały,
u źródeł których leżą fałszywe przekonania o ludzkiej tożsamości. Jeśli,
przykładowo, ktoś uważa, że najbardziej określa go to, z jakiej jest denominacji,
jego sposób modlitwy, czy jest starszy, czy młodszy i kto ma rację w sporach
teologicznych, to szuka swojej tożsamości w tych rzeczach. Skupia się na
różnicach, a nie tym co łączy. Pod szyldem Bożego powstają ludzkie królestwa.

 

Istotą Królestwa Bożego jest tożsamość w Chrystusie i jedność.

Organiczna.

Nie podlegająca negocjacji.

 

 

My jej nie budujemy, mamy jedynie ją zachować. O to modlił się Jezus:  Ew Jana 17. 21: Aby wszyscy byli jedno, jak Ty Ojcze we mnie, a ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś.
Ostatnie lata w służbie, w lokalnym kościele były dla mnie wyjątkowo trudne. Jak
mówiłem, moim zadaniem było przygotowanie swojego następcy. Rozpoznałem
taką osobę i przez 9 lat przygotowywałem do roli przywódczej. Ten lider był ze mną przez wiele lat w roli asystenta. Starsi zboru wiedzieli, że to jest ktoś przygotowywany do funkcji pastora.

 

Czułem też, że mój czas w lokalnym zborze dobiega końca. Bóg otwierał przede mną nowe drzwi, drogę służby apostolskiej w Kościele, pokazywał nowe zadania. Byłem jednym z założycieli ogólnopolskiego
ruchu modlitewnego Polska Dla Jezusa, który gromadził liderów i pastorów różnych
denominacji. PDJ stała się platformą skupiającą wiele kościelnych nurtów:
kształcenia liderów, służby proroczej, wstawiennictwa za kraj i wielu innych.

 

Wracając do lokalnego kościoła w Legnicy, przez kilka lat zadawałem sobie i
starszym pytanie o czas do przekazania przywództwa. W końcu to nastąpiło w 2007
roku, a ja pozostałem do dyspozycji kościoła sprawując tam ojcowski nadzór. Po
kilku latach przewodzenia mój duchowy syn, nowy pastor prosił abym się odsunął,
chciał więcej swobody w podejmowaniu samodzielnych decyzji, ustanowienia
swojego zespołu liderskiego. To co mnie bolało, to brak rozwoju, Kościół malał
liczebnie, podupadał.

 

Doświadczyłem bólu, trudu w tym okresie; Czułem się tak jak
pisał psalmista: gorliwość o Twój dom pożera mnie (Ps. 69.10)..,a jednocześnie
czułem się bezsilny wobec tej sytuacji.
Mam nadzieję jednak, że ostatnie wydarzenia okażą się kolejnym przełomem dla
tego kościoła i dla mnie. Nastąpiła pokuta, przebaczenie i wierzę, że proces
pojednania. To było ważne zwycięstwo. Cały Kościół okazał się być dojrzałym,
przechodząc przez ten czas cierpliwie. Nie daliśmy się podzielić.

 

Czego to od Ciebie wymagało?

 

Przetestowania własnego charakteru. Myślałem, że nie mam problemu z
odrzuceniem, zranieniem. Okazało się, że mam. Dałem się obrazić, skoro wyraźnie
poczułem odrzucenie. Musiałem pokutować. Pokuta była złamaniem, była realna,
prawdziwa.

Muszę też przyznać, że w procesie uczenia się przywództwa i kształtowania
liderów dla Królestwa ponosiłem też porażki. Niektóre relacje na poziomie
uczniostwa, mentorstwa czy ojcostwa nie przetrwały. Analizuję je i staram
się wyciągać dla siebie wnioski na przyszłość.

 

 

z Wiesławem Ziembą rozmawiała Hanna Tarnawska Leaderstyle