Cztery domeny

Czyj ty jesteś? – usłyszałam  pytanie skierowane do małego chłopca, który zabłąkał się w czasie dużej, plenerowej uroczystości rodzinnej. Chodziło chyba o nazwisko, imię mamy, taty, coś co pomogłoby doprowadzić malca do swoich, albo skojarzenie tego podobieństwa, które malowało się na buzi chłopczyka…

Czyj jesteś? Ciekawe, jakiej odpowiedzi udzielisz na znienacka zadane pytanie…

Odpowiedź, jeśli jest świadomym wyborem, jest  samookreśleniem, wstępem do samo-przywództwa, bez którego nie istnieje przewodzenie innym.

 

 

Kilka lat temu chrześcijańska konferencja poświęcona praktyce przywództwa przebiegła pod hasłem „Prowadź tam gdzie jesteś”. Przyjmując założenie, że każdy z nas ma wpływ, choćby w rodzinie, małej grupie, czy też w organizacji, miarą przywództwa jest wielkość obszaru naszego wpływu. To można zobaczyć, oszacować, porównać. Ale jest coś głębiej, czego oczy nie widzą, a pytanie o to, kim jesteś, należy do tych intymnych. To pytanie o Ojca i dom, z którego pochodzisz.

Fundament przywództwa to nie umiejętności, cechy charakteru, sprawność w działaniu, zasięg wpływu. Fundament jest statyczny. Jest samoświadomością i szczerym przekonaniem: kim jestem, do kogo należę, kto jest widownią mojego życia. Co jest miarą mojego życiowego sukcesu…

Przywództwo na wzór Jezusa, przywództwo służebne jest marzeniem liderów, nie tylko służb kościelnych. Jest też marzeniem każdego przywódcy. Jezus – przywódca duchowy. Największy, najlepszy, fenomenalny, kochany i …skuteczny.

 

 

Ken Blanchard w książce „Jak być przywódcą na wzór Jezusa” twierdzi, że jednym z błędów popełnianych przez liderów jest poświęcanie lub marnowanie czasu na wysiłki na rzecz usprawnienia organizacji, zamiast zatroszczenie się o wiarygodność na poziomie samoprzywództwa.

Jak to zrobić? O czego zacząć, lub do którego miejsca powrócić, aby zacząć jeszcze raz, ale być jak Jezus..

Właśnie od sformułowania odpowiedzi na pytania: Czyj/a jestem? Kim jestem? Do czego jestem stworzony/a? Kto nawiguje moim życiem? Jak brzęk szklanek na nierównym stole, pojawi się kwestia posłuszeństwa. Niech brzęczy przez chwilę…

 

 

Blanchard pokazuje proces kształtowania dojrzałego przywództwa,

który wiedzie przez cztery domeny: Serce, Głowę, Ręce i Nawyki.

 

 

Domena serca jest zakryta dla innych, często też… dla samego przywódcy. Tam kryje się motywacja;  robię coś dla siebie lub robię dla dobra innych. Bezwzględna szczerość wobec własnych motywacji może być bolesna…

Domena Głowy – tu pomieszkują nasze przekonania dotyczące przywództwa i sposobów motywowania ludzi.

Domena Rąk jest  jawna, widoczna dla wszystkich. Jest domenę realnego wpływu. Tutaj  jawi się wytyczanie jasnych celów, obserwowanie wyników, chwalenie postępów i modyfikowanie niewłaściwych zachowań. Dotyczy wpływu  w miejscu życia prywatnego, rodziny i organizacji.

Domena Nawyków jest wyzwaniem. Nasza aktywność w tej domenie decyduje, czy ludzie za nami pójdą. Tutaj jest sprawdzian, czy mimo nacisków, okoliczności i prób zachowujemy postawę służebną wobec innych.

Harmonia czterech domen  rodzi lojalność, zaufanie, skuteczność. Marzenie przywódcy.

Ciężko?

To przecież proces i musi potrwać. Proces transformujący. Zaczyna się od sformułowania odpowiedzi na proste pytanie: Czyj jesteś?

 Już wiesz. I znasz największego przywódcę wszechczasów.

 

Hanna Tarnawska